6 lipca 2014

9. Sweet nothing

                Moje spojrzenie bez przerwy uciekało w kierunku drzwi. Siedziałam na kanapie w salonie w swoim apartamencie. Horan miał przyjść za kilka minut. Wyłamywałam sobie kostki z nerwów, krzywiąc się na ten drażniący dźwięk, ale nie potrafiąc przestać. Byłam zbyt zestresowana i potrzebowałam czegoś co odwróci moją uwagę. Dawno tak bardzo nie doceniłam tego, że potrzebuje tak mało snu, bo to, że spałam dziś w nocy niecałą godzinę nie odbiło się za bardzo na moim wyglądzie. Chociaż kogo ja oszukuje, mogłabym spać 8 godzin i spędzić kolejnych 5 na robieniu makijażu i fryzury jak z okładki Vogue’a, a i tak nie miałam szans, żeby wyglądać przynajmniej przyzwoicie przy nich wszystkich. Jeśli kobiety anioły były równie piękne i niesamowite co Harry to mogłabym równie dobrze iść tak jak jestem, nikomu nie robiłoby to różnicy. I tak zostanę Miss CoTyTuRobiszPrzybłędo. Rozłożyłam się wygodniej na kanapie, ignorując nerwy, które przewracały mi wnętrzności od środka.
                Może jakbym nie wprowadziła się konkretnie do tego apartamentowca to nic z tych rzeczy nie miałoby miejsca? Nie zobaczyłabym niebieskich włosów Nialla i nikt by się mną nie zainteresował, a konkretniej dwóch pieprzniętych aniołów. Przetarłam twarz dłońmi. Moja sytuacja zdawała się pogarszać z każdym dniem, a nawet godziną! Czułam się samotna i inna. Urodziłam się jako człowiek w pełnym tego słowa znaczeniu, a nagle po 22 latach to wszystko pęka i staje się półaniołem w dodatku całkowicie różniącym się od zwykłych Nefilim. Byłam dziwadłem. Od zawsze coś było ze mną nie tak, ale bez przesady!
                Usłyszałam trzy dźwięki, które świadczyły o tym, że ktoś puka do drzwi. Wzniosłam oczy do góry jakby mając nadzieję, że jakimś cudem to nie jest anioł, który ma ze mnie zrobić wielką piękność w niecałą godzinę. Na jakiej podstawie ktokolwiek mógłby w ogóle uważać, że jest to możliwe? Dźwięki powtórzyły się po czym poznałam, że Horan powoli się irytuje. Wstałam z ociąganiem i rzucając ostatnie spojrzenie na miasto za oknem, ruszyłam w kierunku drzwi. Spojrzałam przez wizjer chociaż zupełnie niepotrzebnie. Tylko Niall mógłby do mnie teraz przyjść. Otworzyłam zamek i spojrzałam z niechęcią na chłopaka.
                - Witano mnie z większym entuzjazmem - powiedział unosząc kącik ust ku górze. Przewróciłam oczami i przepuściłam go, żeby mógł wejść do środka. Miał ze sobą czarny pokrowiec, który zapewne ukrywał sukienkę i jakąś skrzynkę. Gdyby nie jego niebieskie włosy, może wyglądałoby to jeszcze w miarę normalnie. Ale z nimi wyglądał po prostu jak szalony stylista i nie potrafiłam się nie roześmiać. Chłopak spojrzał na mnie jak na wariatkę. - Co znowu?
                - Wyglądasz jak jakiś szalony projektant. Albo idiota - dodałam po chwili zamykając drzwi. Jakoś przed nim nie potrafiłam odczuwać respektu. Był zbyt….przystępny. Bardziej ludzki. Nie promieniowała od niego taka potęga i moc jak od Harrego. Odkąd mówiłam na niego w myślach ‘Harry’ czułam się o wiele lepiej. To imię było mniej…anielskie. Nie miałam wrażenia, że wymawiając jego imię nawet w umyśle ściągam na siebie jego uwagę. Jakby nie było czytał mi już w myślach. Zamarłam. Wczoraj nie zamknęłam swojego umysłu. Wprost przeciwnie. Otworzyłam go całkowicie. Więc oboje mogli mi czytać w myślach. Natychmiast skupiłam się na tym, żeby zamknąć go jeszcze raz. Horan spojrzał na mnie dziwnie, pewnie zaskoczony tym, że nagle przestał mnie słyszeć. Posłałam mu wyzywające spojrzenie, ale on tylko uniósł kącik ust ku górze. Chyba wolę jego niż Stylesa. Przynajmniej nie dostawałam gęsiej skórki w jego towarzystwie.
                - Dzięki za komplement. I wiesz, nie musiałaś zamykać swojego umysłu, mam mniejszą moc od Harolda i i tak słyszę tylko co jakiś czas pojedyncze słowa, w dodatku tylko jeśli są szczególnie mocno nacechowane emocjami - mruknął.
                - Wolę być przezorna. Mam dość tego, że ktoś podsłuchuje tego co się dzieje w mojej głowie. Sam pomyśl jakbyś się czuł - mruknęłam prowadząc go do kuchni. - Chcesz coś?
                - Nie dzięki, anioły nie muszą jeść. No chyba, że chcą. - Przez chwilę zastanawiał się intensywnie jakby nie wiedział czy powinien mi coś powiedzieć. - Mnie też można czytać w myślach. To że jestem aniołem nie ma znaczenia. - Spojrzałam na niego zaskoczona nie tylko tym co powiedział, ale również tym, że coś mi zdradził. Przez większość czasu miałam wrażenie, że miał za złe swojemu przyjacielowi, że po prostu się mnie nie pozbył. Dzisiaj był zdecydowanie lepiej do mnie nastawiony. To już jakiś postęp.
                - A Harry… - Chłopak spojrzał na mnie nieco dziwnie, ale nie zamierzałam się poprawiać. Skoro Styles pozwolił mi tak się do niego odzywać to mogę mówić o nim jak mi się podoba. - …potrafi czytać w Twoich myślach? - Westchnął, a w jego oczach zdawał się odbić na chwilę jego prawdziwy wiek. Musiał mieć za sobą nie dekady, a wieki. A wyglądał na młodszego ode mnie. Przeszedł mnie dreszcz.
                - Dla nas obu byłoby lepiej, gdyby nie potrafił. - Zacisnął szczękę i zmarszczył brwi. Stałam obok niego w napięciu, nie wiedząc co powinnam teraz zrobić albo odpowiedzieć. Horan wydawał mi się wcześniej całkowicie beztroski. Ale chyba nie powinnam oceniać go tak szybko i pochopnie. Ktoś kto żył tak długo na pewno miał ciemny ślad na swojej przeszłości. W  końcu chłopak potrząsnął głową jakby chciał się odgrodzić od złych myśli. - Weź szybki prysznic i wróć tu za nie więcej niż 5 minut.
                - Tak jest. - Skrzywiłam się, a chłopak posłał mi tylko rozbawione spojrzenie. Najwyraźniej moja irytacja bardzo go bawiła.
                To był rzeczywiście chyba najkrótszy prysznic w moim życiu. Wychodząc na mokrą podłogę omal nie złamałam sobie kręgosłupa, ale sądzę, że Harry wolałby zaciągnąć tam moje zwłoki niż pojawić się beze mnie. Dotrzymywał słowa, a nie tylko ja i Niall wiedzieliśmy, że ma mnie tam zabrać jako swój partnerkę. Nawet wtedy musiałabym tam pójść, bo doskonale wiedziałam, że anioł jest zbyt zawzięty, a swoje zdanie i decyzje uważa za święte. Spojrzałam w lustro i wypuściłam przez usta powietrze z niechęcią. Moje włosy miały dzisiaj naprawdę zły dzień, bo nie sądziłam, żeby była jakakolwiek możliwość, że komukolwiek udałoby się je rozczesać po tym jak je umyłam. Umyłam zęby jakby ktoś stał obok i pospieszał mnie z zegarkiem w dłoni. Horan wiedział jak wywołać u kogoś nerwowość. Ubrałam jedyny komplet bielizny jaki miałam, który kupiłam kiedyś pod wpływem impulsu, a te rzadko mi się zdarzały. Była w całości w kolorze pudrowym z elementami czarnej koronki, która teraz wydała mi się po prostu wyzywająca. Założyłam na to puchowy szlafrok, który sprawiał, że czułam się jak jakiś telegram niespodzianka. Z wierzchu babcine wdzianko, a pod spodem… Zarumieniłam się i skarciłam się za to w jakim kierunku podążały moje myśli.
                Wyszłam z łazienki, a Horan powitał mnie zaledwie podniesieniem jednej brwi. Usiadłam na przygotowanym przez niego krześle. Zachowywałam się nieufnie. Dlaczego chłopak ma mnie przygotować na coś takiego? Nagła myśl sprawiła, że prawie spadłam z krzesła. O mnie będzie malował?!
                - Co masz taką przerażoną minę? - spytał chłopak z pobłażliwym uśmieszkiem.
                Trudno było mi uświadomić sobie, że jest ode mnie starszy. Miałam ochotę traktować go jak młodszego brata, a tak naprawdę on zapewne przeżył większość pokoleń mojej rodziny. Cóż, a przynajmniej tej od strony matki. Mój ojciec był przecież taki jak on. Przeszedł mnie dreszcz, a oczy zaszkliły się momentalnie. Zamrugałam szybko, żeby pozbyć się ich zanim Niall by je zobaczył. To był najgorszy moment na okazywanie słabości kiedy szłam w sam środek piekła. I jak na ironię to aniołów bałam się najbardziej. Starałam się nie myśleć nawet o tych złych istotach zważywszy na to jak reagowałam nawet na te dobre. Jak reagowałam na Harolda.
                - Nic. Rób co masz robić - wydusiłam w końcu z siebie.
                - Tylko się nie przyzwyczajaj. Robię to tylko dlatego, że Harold mnie poprosił - burknął przekładając moje włosy na plecy.
                - Skoro mu tak bardzo na tym zależało to czemu nie ściągnął tu jakiejś wielkiej, sławnej i zadufanej w swoim głosie stylistki? Oszczędziłby nam upokorzeń. - Chłopak zaśmiał się cicho.
                - Chodzi o to, że musisz wyglądać jak z naszego świata. A ja jestem jedyną osobą, która może sprawić, że tak będziesz wyglądała, bo chyba nie wyobrażasz sobie, żeby Harry zajmował się teraz Twoimi włosami, prawda? - Parsknęłam śmiechem, a chłopak natychmiast do mnie dołączył. Tak, to zdecydowanie byłby niecodzienny widok. Ten dumny pseudo arystokrata, który chodził jakby ktoś mu podstawił parapet pod brodę, pytający mnie jakiej odżywki używam i czeszący w skupieniu kołtuny na mojej głowie. Niezapomniany widok. Chyba nigdy więcej nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy po czymś takim. Nagle poczułam ciepło na głowie, ale nie słyszałam, dźwięków suszarki. Odwróciłam głowę i pisnęłam ze strachem. Z dłoni Nialla wydobywał się błękitny ogień, którym chłopak postanowił wysuszyć moje włosy.
                - Na litość boską NIALL co Ty robisz?! - wydarłam się odsuwając się jak najdalej płomieni. Horan spojrzał na swoje dłonie, potem na mnie i z powrotem na swoje dłonie jakby nie wiedział o co mu chodzi.
                - Suszę Ci włosy…? - Uniósł brew, coś co robił średnio co 2 minuty. Otworzyłam szerzej oczy, zastanawiając się czy on naprawdę jest taki głupi czy tylko udaje.
                - Za pomocą tych…tych swoich świecących dłoni?! Spalisz mi włosy! Albo całą podpalisz a nie jestem raczej ubezpieczona na takie wypadki. Wątpię, żeby ubezpieczyciel wpisał w odpowiedniej rubryczce ‘w wypadku poparzenia przez narwanego anioła’ - powiedziałam wciąż mając oczy utkwione w niebieskim płomieniu. Czułam ciepło, które promieniowało od niego i niechętnie musiałam przyznać, że to było przyjemne uczucie. Ale jednak…
                - Zaufaj mi, nic Ci nie zrobią - odparł i przybliżył je do mojej twarzy. Moje oczy nie mogłyby być już chyba szerzej otworzone i przysięgam, że zaraz spadnę z krzesła. - Potrafią tworzyć i niszczyć, ogrzać i ochłodzić…Panuje nad nimi, mogłabyś ich nawet dotknąć, a poczułabyś tylko ciepło, które jest porównywalne do temperatury wody w jakiej się zapewne przed chwilą kąpałaś. Poza tym możesz mi ufać. Nie zrobię Ci krzywdy, bo Harold chyba by mnie zabił. - Przewrócił oczami. Wiem, że nie na tym się powinnam skupić, ale jakimś cudem do moich uszu dotarła tylko ostatni część jego wypowiedzi.
                - Dlaczego by Cię zabił? - spytałam piskliwym głosem. Zaraz naprawdę stąd ucieknę jeśli on nie zabierze tych płonących dłoni.
                - Bo Twoje życie prawdopodobnie jest teraz o wiele cenniejsze od mojego. Harold zrobi wszystko, żebyś przeżyła, bo ubzdurał sobie, że to przeznaczenie, że się spotkaliście i teraz jego powołaniem jest zapewnić Ci bezpieczeństwo.                
                - Dlaczego? Co czyni mnie taką wyjątkową? - spytałam z irytacją wydając z siebie zduszony jęk. Miałam dość tego, że tyle przede mną ukrywali. Chyba należało mi się znać odpowiedzi? Byłam w części taka jak oni, powinni mi powiedzieć wszystko co wiedzą. Wtedy poczułabym się pewniej. Chyba, że prawda okazałaby się zbyt przytłaczająca co było bardzo prawdopodobne. Ale i tak chciałam wiedzieć. Lepsza prawda niż najznakomitsze ukrywanie prawdy czy kłamstwo.
                - Gdybym Ci powiedział Harold zwróciłby się do Halifrów, żeby przywrócili mi życie i zabił jeszcze raz. Wystarczający powód, żeby trzymać język za zębami nie sądzisz? A teraz siedź w spokoju i daj mi wykonywać moją robotę - dokończył, a w jego głosie wyraźnie słychać było jak bardzo męczyło go to ile mówiłam. A to dziwne, bo na ogół nie odzywam się za wiele. Kolejna zmiana w życiu, na którą nigdy nie byłam przygotowana. Powinnam się już do tego przyzwyczaić i nie oczekiwać, że będzie inaczej.
***

                Wyglądałam tak bardzo…inaczej. To wciąż byłam ja, niewyróżniająca się z tłumu dziewczyna ze skrzywionym kciukiem i lekkim nadmiarem tłuszczyku na biodrach, ale… Wyglądałam jak nie z tego świata. Kiedy w końcu zaufałam Niallowi nie spodziewałam się, że tak może wyglądać efekt końcowy. Przypominałam teraz elfa. Zielone i niebieskie pasemka wplecione we włosy, które chłopak pofalował lekko jednym przeciągnięciem niebieskiego ognia po pojedynczych pasmach, pasowały mi zadziwiająco dobrze. Moje rzęsy w magiczny sposób urosły i nie były już tak irytująco krótkie jak zawsze, a na skroniach chłopak lekko musnął mnie czymś srebrnym co błyszczało i wydobywało światło z kryształków, które jakby wrosły w moją skórę. A sukienka… Na pewno nie tego oczekiwałam. Myślałam, że wcisną mnie w jakąś obcisłą, czerwoną kieckę, a suknia, którą miałam na sobie na pewno do takich nie należała. Była niesamowita. Butelkowa zieleń idealnie komponowała się z moją jasną karnacją, a miękkość i warstwy tiulu, które zaczynały się pod moją talią były rodem wyjęte z bajki o kopciuszku. Góra była skomplikowaną formą, która oplatała moje ramiona jak druga skóra. Nie potrafiłam przejmować się tym, że przy innych kobietach będę wyglądała jak mała, szara myszka, bo wiedziałam, że nigdy nie wyglądałam piękniej.
                Chciałabym, żeby mama mogła mnie teraz zobaczyć. Pewnie rozpłakałaby się szczęśliwa, że w końcu przestałam być chłopczycą. Na ten jeden wieczór mogłam to zrobić. Niall był wyraźnie zadowolony ze swojego dzieła. Po chwili odsunął się i machnął ręką, z której buchnął błękitny płomień, który gdy w końcu zgasnął, ukazał kremowy strój, który trochę przypominał garnitur, ale był bogato zdobiony i znacznie bardziej efektowny niż zwykła czerń i prosty krój. Dzisiaj jego włosy były wyjątkowo jasne, tak samo jak i oczy. Zastanawiałam się od czego to zależy, ale nie zdążyłam spytać, bo chłopak wziął mnie pod ramię i poprowadził w kierunku drzwi. Czekał cierpliwie aż zamknę drzwi i wskazał mi drogę do windy. Zjechaliśmy na sam dół, a tam chłopak złapał mnie za rękę. Nikt nie zwrócił na nas uwagi kiedy przechodziliśmy przez korytarz, więc domyśliłam się, że przeniósł nas w sferę Nudis. Sprytne. Pod apartamentowcem czekała limuzyna, której zdecydowanie się tutaj nie spodziewałam. A przed nią Harry. Przez chwilę zapominałam jak przystojny jest. A raczej nieziemski. Nie z tego świata. Ktoś tak piękny po prostu nie miał prawa istnieć.
                - W końcu księżniczko - powitał mnie z kpiącym uśmieszkiem. Zmierzył mnie od stóp do głów i wydawał się być chyba nawet trochę zaskoczony tym, że wyglądam lepiej niż sądził. Posłałam mu pełne wyzwania spojrzenie.
                Może i był boski. Ale to był tylko wygląd. A w środku był po prostu impulsywnym dupkiem.

_______________________________________________________________

FD: o, że nawaliłam, wiem że rozdział miał być wcześniej, ale byłam na zupełnie nieplanowanym wyjeździe i po prostu nie miałam czasu, żeby napisać rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podoba mimo, że nie ma za wiele Hana moments, cóż, w następnym będą głównie one xD Mam nadzieję, że udało Wam się troszkę poznać Nialla dzięki temu rozdziałowi i będziecie czekać na następny z niecierpliwością :)) Jak zwykle zapraszam Was do wyrażania swojej opini o rozdziale pod hashtagiem #UnrealFF :)) Komentarze również będą mile widziane ;)