14 września 2014

11. All this and heaven too

- Daleko jeszcze? – spytałam marudnie. Lecieliśmy już chyba godzinę i mimo że nie odczuwałam niewygód czy zimna to byłam już po prostu koszmarnie znudzona i zaczynałam robić się śpiąca. Odezwałam się dopiero pierwszy raz od momentu kiedy oderwaliśmy się od ziemi, bo nie chciałam wyjść na marudę albo rozpraszać Harrego. Po jego długim i ostentacyjnym westchnięciu mogłam stwierdzić, że i tak właśnie w ten sposób o mnie pomyślał.
         - A jeżeli powiem, że jeszcze drugie tyle to bardzo się wściekniesz?
         - Czy to jest na drugim końcu stanu czy jak? – burknęłam. Nie lubiłam bezczynności. Dla mnie bezczynność to czytanie książki czy zastanawianie się nad tematem artykułu leżąc na kanapie z czymś dobrym do zjedzenia. A nie bycie w czyichś ramionach, pozbawioną zmysłu wzroku i czującą się jakby wokół nic nie było. Wszystko przez tą ochronną bańkę czy jak tam nazwał to Harold.
         - Na drugim końcu stanu nie. Raczej świata – powiedział rozbawionym głosem.
         - Co?! – Otworzyłam gwałtownie oczy chociaż przecież nie miało to sensu, bo wciąż miałam opaskę na oczach. Anioł roześmiał się lekko.
         - Chyba nie oczekiwałaś, że Święta Ziemia będzie akurat w Stanach Zjednoczonych? – Mogłam sobie wyobrazić jego głupi uśmieszek w tym momencie. Dobra, może rzeczywiście jestem głupia, ale gdzie mielibyśmy się dostać w przeciągu 2 godzin? Nie mogliśmy przecież rozwinąć nie wiadomo jak dużej szybkości. Harry był aniołem, a nie pieprzonym odrzutowcem.
         - W zasadzie to tak – mruknęłam. – Byłoby łatwiej jakbyś mi po prostu powiedział gdzie lecimy.
         - Wiesz, że nie możesz się dowiedzieć… – powiedział ostrzegawczo.
         - Wiem. Nie do końca to rozumiem, ale przecież nie mam wyboru. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że jestem na ciebie wkurzona. Zwłaszcza, że masz w zwyczaju robić ze mnie idiotkę. Jak na przykład przy Liamie. Co to w ogóle było?! Nie mogłeś wymyślić czegoś lepszego? I jeszcze jak ostatni dupek musiałeś mnie pocałować! – wyrzuciłam z siebie. W zasadzie nie chciałam poruszać tego tematu, ale to samo wyszło ze mnie pod wpływem emocji.
         - To był tylko policzek – warknął. Poczułam jak jego ręce zaciskają się mocniej wokół mojego ciała. – Poza tym nie rozumiem jak możesz się prowadzić z kimś takim będąc tym kim jesteś. Stać cię na o wiele więcej niż jakiegoś ludzkiego prostaka. – Jego głos był przesycony jadem, a i tak słyszałam, że się powstrzymywał. Cóż, chyba nigdy nie wywołałam w nim tak emocjonalnej reakcji, więc mogę sobie przynajmniej pogratulować tego, że chociaż na chwilę zrzucił tą swoją maskę.
         - Co z tego, że policzek? Ja sobie tego nie życzyłam – odgryzłam się, ignorując dalszą część jego wypowiedzi. Gadał bzdury. Z resztą doskonale wiedział, że nie jestem zainteresowana miłosnymi uniesieniami. Powiedziałam mu to za pierwszym razem wystarczająco dobitnie.
         - Co on ci może niby zaoferować? Domek z ogródkiem i trójkę dzieci. A przypominam, że jesteś Nefilim, wiec skażesz swoje dzieci na to, że w nich kiedyś też ujawni się ich anielska krew nawet jeśli będą jej mieli 2 razy mniej niż ty.
         - Dlaczego się tak go uczepiłeś?! – Nie wytrzymałam w końcu. Byłam już na granicy wszystkiego. Po co on o tym dalej gadał?! Wcale nie zamierzałam wiązać się z Liamem, nawet jeśli byłby tym zainteresowany, a w to wątpię.
         - Bo jesteś głupia! Zamierzasz zrezygnować z tego wszystkiego przez jakiegoś marnego człowieczka!
         - Z czego do cholery?! Możesz w końcu skończyć?
         - Czy on mógłby dać ci to?! – warknął po czym niemal brutalnie zerwał jedwabną przepaskę z moich oczu. Miałam cały czas zaciśnięte oczy, bo jego ruch nieco mnie przestraszył. Poczułam, że chłopak rozluźnia się jakby zdał sobie sprawę z tego, że mnie przestraszył, a jestem w gruncie rzeczy bezbronna. Poprawił pozycję w jakiej trzymał mnie w swoich ramionach wystawiając bardziej do przodu. – Otwórz oczy. – Pokiwałam kręcąco głową i usłyszałam jak wzdycha zniecierpliwiony. – Otwórz oczy…proszę.
         Dopiero to skłoniło mnie do wykonania jego prośby. Uchyliłam powieki bardzo powoli. Kiedy w końcu zrobiłam to do końca pisnęłam ze strachu i objęłam kurczowo Harrego przez przypadek muskając coś tak niesamowicie miękkiego i jedwabiście gładkiego, że wstrzymałam oddech. Całkowicie zapomniałam o widoku puszystych i nieskazitelnie białych chmur pod nami i wszechobecnego błękitu wokół nas, który dawał złudzenie jakbyśmy znaleźli się w innym świecie, a wokół nas nie było zupełnie nic. Przyczyna była prosta. Po raz pierwszy zobaczyłam jego skrzydła. Obrazy, które dotąd przywoływałam w głowie myśląc o jego skrzydłach nijak się miały do rzeczywistości. Każde pióro było tak białe, że zdawało się świecić i oślepiać moje słabe półludzkie oczy. Zdawało się też błyszczeć, jakby posypane kryształowymi drobinkami. Były takie ogromne… Potężne. Zawsze wyobrażałam sobie skrzydła aniołów jako lekkie jak na wszystkich obrazach, które widywałam w podręcznikach w szkole. Ale prawdziwe skrzydła wydawały się być takie silne. Niezwyciężone. Poruszały się tak zgrabnie, a jednocześnie widać było, że wykonują pracę i Harry odczuwa chociaż śladowe zmęczenie. Nie patrzyłam na twarz Harrego, więc nie widziałam jego miny, ale czułam, że z jakiegoś powodu jest spięty. Nie potrafiłam od nich oderwać oczu. Chyba w końcu zrozumiałam po co mu tak szerokie łóżko. Musiało zmieścić jego wielkie skrzydła.
         - Ana… - Głos Harrego by niższy o kilka tonów niż zwykle. Z trudem przeniosłam swój wzrok na twarz anioła. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że był niepewny.
         - Przepraszam – speszyłam się. Przełknęłam ślinę i postanowiłam wziąć się w garść. – Po prostu nigdy…nigdy nie widziałam czegoś tak niesamowitego – wydukałam.
         - Myślałem, że bardziej przejmiesz się tym, że jesteś tysiące kilometrów nad ziemią, ponad chmurami, a nie zwykłymi skrzydłami – powiedział jakby próbując mnie rozgryźć. Był dzisiaj bardziej przystępny, więc spytałam go o coś prosto z mostu czego normalnie raczej bym nie zrobiła.
         - Czy jakiś człowiek widział kiedykolwiek twoje skrzydła?
         - To chyba oczywiste, że nie – zaprzeczył od razu. – Tylko inne anioły i nieszczęśnicy, których musiałem się pozbyć.
         - Nie dziwie się, że żyjąc wśród tak samo idealnych istot nie dostrzegłeś nigdy jak piękny jesteś dla takich szaraczków jak ja i reszta ludzi.
         Trochę zagalopowałam się ze swoją szczerością, ale było już za późno. Z resztą dlaczego miałoby mi zależeć na tym co o mnie myśli Harry? Samo to, że nie byłam taka jak on zapewne wykluczało mnie już z kategorii jakichkolwiek pozytywnych myśli. Musiał uważać mnie z prostaczkę i osobę niewartą uwagi. Chociaż niedawno to się odrobinę zmieniło. A poza tym słyszał moje myśli. Wiedział jakie mam zdanie na temat jego wyglądu. Teraz kiedy już potrafiłam zablokować swoje myśli, odczuwałam ulgę. Jedno to wiedza, że myślę o nim jak o jakimś greckim bogu, zbyt perfekcyjnym, żeby mógł być prawdziwy, a co innego to jak często myślałam o nim w ten sposób.
         - Ja tego tak nie widzę… Nieważne z resztą – burknął, nagle zmieniając całkowicie nastawienie. Zdawał się być zdenerwowany i jakby rozgniewany. Zmarszczył brwi i zacisnął szczęki przez co jego twarz stała się ostra i lekko przerażająca. Poczułam mocniejszy podmuch jego mocy, tak teraz już wiedziałam co tak intensywnie promieniuje od niego od chwili kiedy go poznałam. To była jego moc i siła. – Nie traćmy już czasu.
         Jednym ruchem ręki umieścił opaskę z powrotem na moich oczach i znowu zostałam zmuszona trwać w ciemności. To było naprawdę irytujące. Anioł ułożył mnie z powrotem w poprzedniej pozycji i wznowił lot. Chciałabym chociaż zobaczyć jak szybko lecimy. W bańce nie było wiatru, więc nie czułam kompletnie tego, że się poruszamy. Jedyne co o tym świadczyło to napięcie mięśni Harrego i to, że co jakiś czas robił ruch jakby zniżał albo podwyższał lot. I to wszystko. Nie pierwszy raz przyszło mi na myśl co ja tu właściwie robię.
***

         - Jesteśmy na miejscu. – Usłyszałam szept przy swoim uchu i chwilę później poczułam jak Harold ląduje stopami na twardym podłożu. Odetchnęłam z ulgą. Ląd. W końcu.
         Anioł postawił mnie ostrożnie na ziemi i przytrzymał kiedy się zachwiałam. Zdradzieckie szpilki. Nigdy więcej nie założę tego cholerstwa na stopy. Sięgnęłam do opaski, starając się nie zniszczyć fryzury ani makijażu podczas jej ściągania. Zamrugałam parę razy powiekami i spojrzałam w górę na Harrego. Zastanawiałam się czy wszystkie anioły są takie wysokie. Czy może to tylko Harold.
         Zdziwiło mnie to, że jego twarz wyrażała głównie skupienie i jakby lekką nerwowość. Jeżeli nawet on jest zdenerwowany to dziwie się, że ja nie uciekłam jeszcze z krzykiem. W końcu oderwałam od niego oczu i rozejrzałam się dookoła. Powiedzieć, że szczęka mi opadła byłoby sporym niedopowiedzeniem. Prawdopodobnie kopała sobie teraz tunel do wnętrza ziemi. Mogłabym się spodziewać wszystkiego. Ale nie tego.
         Wyspa. Święta Ziemia była wyspą.
         Staliśmy w ogromnej marmurowej altance, której rzeźbienia niejednego ponadczasowego artystę mogłyby wprowadzić w kompleksy. Wokół nas pięły się w górę tropikalne rośliny, których kolor był całkowicie czysty i tak bardzo żywy, że wprowadził mnie w osłupienie. Czerwienie, żółcie i pomarańcze mieszały się z wszystkimi odcieniami zieleni jakie tylko istniały na świecie. Kwiaty zdawały się być większe, bardziej wyraziste, a tropikalne ptaki przecinały powietrze stając się smugami co jakiś czas przysiadając wśród nich i wtapiając się w ich tło jak kameleony. W oddali zobaczyłam plażę, o którą obijały się błękitne fale. To niemożliwe jak bardzo różniło się to środowisko od szarego, zmechanizowanego Nowego Jorku. Jak niebo i ziemia. Jak ogień i woda. Dwa różne światy. A ten zapach! Byłam oszołomioną plecionką zapachów, która docierała do moich nozdrzy z każdym lekkim podmuchem wiatru. Nigdy nie byłam jakoś szczególnie religijna; byłam wierząca, ale nie miałam czasu, żeby jakoś specjalnie aktywnie praktykować czy zastanawiać się dokładnie nad Bogiem i tego typu sprawami. Czasami nawet zdarzało mi się zwątpić. Teraz bez problemu mogłam uwierzyć w raj kiedy stałam w tym otoczeniu, a od anioła z krwi i kości dzieliło mnie zaledwie kilka centymetrów. Szaleństwo.
         - Otwórz swój umysł – powiedział Harry, a coś w jego głosie kazało mi wierzyć, że to poważna sprawa i lepiej nie wdawać się z nim w dyskusje. Pokiwałam tylko głową i skupiłam się na swoim zadaniu.
         Obalanie barier wokół swojego umysłu wbrew pozorom nie było wcale łatwiejsze od ich wznoszenia. Miałam wrażenia, że moje ciało podświadomie się przed tym broni jakby wiedziało, że stan w którym jest teraz jest bezpieczniejszy. Zastanawiające. W końcu mi się udało, ale nie bez kosztów, bo poczułam się dziwnie naga, a moje skronie nieprzyjemnie pulsowały. ‘Słyszysz mnie?’. Znowu pokiwała tylko głową, bo nie byłam pewna czy uda mi się przekazać swoją myśl. Nie ćwiczyłam tego i nie byłam pewna jak mi to wyjdzie. Poza incydentem w pensjonacie kiedy przekazałam mu swoją myśl tak, żeby myślał, że to jego własna, nigdy mi się to nie zdarzyło. ‘Będę ci przekazywał polecenia przez myśli, ale to oznacza, że będziesz musiała mnie wpuszczać co jakiś czas do swojego umysłu, a wtedy inni też będą mieli do niego dostęp… wydaje mi się, że z jakiegoś powodu  nie podobała mu się ta świadomość …załóżmy, że znakiem będzie podwójne mrugnięcie, wtedy będziesz opuszczać bariery, ale nie na dłużej niż o konieczne. Poza tym będziesz musiała traktować mnie w pewnym sensie jak Pana. Taka jest hierarchia wśród aniołów, to partnerzy mają więcej do powiedzenia. Musisz być przygotowana na to, że co jakiś czas będziemy musieli okazać sobie jakąś czułość. Tego oczekuje się od nowych partnerów w naszym świecie. Na początku takich związków możemy być trochę…nienasyceni. Opanowanie przychodzi z wiekiem. A teraz wznieś bariery i mów jak najmniej.’
         Nienasyceni? O czym on… Cholera.

__________________________________________________________________

FD: Omnomnomnomnomn skrzydła Harrego>>>>> Cały Harry właściwie >>>>>
Jak Wam się rozdział podobał? Mam nadzieje, że będę mogła wstawić następny wcześniej, ale to wszystko zależy od mojego czasu i weny. Mile widziane będą komentarze i opinie na twitterze pod hashtagiem #UnrealFF :)))