Wyszłam
na znany już sobie korytarz jednak teraz miałam więcej czasu, żeby dokładnie go
obejrzeć. Poprzednim razem nie zwróciłam na niego większej uwagi, bo
chciałam się stąd jak najszybciej wydostać. Różnił się nieco od korytarza na
moim piętrze. Był bardziej... Miękki. Wszystko było beżowe i białe,
nieskazitelnie czyste i eleganckie. Było tu również tylko dwoje drzwi, każde z
jasnego drewna z drobnymi rzeźbieniami. Nie wiedziałam gdzie powinnam pójść,
które miałam otworzyć. Jedne z nich musiały prowadzić do apartamentu Harolda, a
drugie możliwe, że do apartamentu jego niebieskowłosego przyjaciela. Przeszłam
niepewnie kilka kroków. Chwile stałam i gapiłam się to na jedne, to na drugie
drzwi, nie wiedząc, które powinnam otworzyć. W końcu stwierdziłam, że zachowuje
się głupio i podeszłam do tych najbliżej i już miałam zapukać kiedy te
otworzyły się i tuż przede mną stanął zaskoczony Harold. Był więcej niż
zaskoczony widząc mnie tutaj co było dziwne zważywszy na to, że sam kazał mi
tutaj przyjść.
- Przepraszam za lekkie spóźnienie - powiedziałam krzyżując ręce pod biustem i patrząc na niego wyczekująco. Byłam z siebie tak dumna, że udało mi się tutaj dostać, że zapomniałam na chwilę z kim mam do czynienia.
- Nic nie szkodzi... Właściwie to właśnie miałem po Ciebie pójść, bo myślałem... Z resztą nieważne. Zapraszam do środka, Niall już czeka - odparł przepuszczając mnie w drzwiach i wyciągając zapraszająco rękę. Cały czas miał zmarszczone czoło.
Weszłam nieco niepewnie do środka. Znalazłam się ponownie w jego apartamencie. Horan stał tuż przy oknie z dłońmi na biodrach. Wpatrywał się w widok z przeszklonej ściany, więc był odwrócony do mnie plecami. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i chwile później w pokoju pojawił się drugi anioł. Nietrudno było się domyślić, że Horan w jakiś sposób podlega Haroldowi. Relacja miedzy nimi była bardzo widoczna, to ten drugi wydawał polecenia, a ten pierwszy ich słuchał. Z resztą nie potrafiłam sobie wyobrazić Harolda słuchającego kogokolwiek, więc to jasne, że to on musiał dominować.
- Usiądź proszę - powiedział wskazując na kanapę.
Cieszyłam się, że tym razem będziemy w salonie, ostatnim razem jak tu byłam rozpraszało mnie nieco szerokie na kilka metrów łoże. Zastanawiało mnie po co mu takie szerokie łóżko. Może po to, żeby pomieścić wszystkie jego dziewczyny, pomyślałam zgryźliwie. Rozsiadłam się wygodnie i spojrzałam na niego wyczekująco, wyglądał jakby miał mi do powiedzenia coś bardzo ważnego. Rozbawienie i dobry humor, który wręcz promieniował od niego kiedy spotkał mnie, gdy byłam z Liamem jakoś zupełnie mu przeszedł. Niall w końcu odsunął się od okna i oparł się o szafkę stojącą około 3 metry przede mną. Harold postanowił, że usiądzie obok mnie. Zaczynało mnie to trochę niepokoić. Byli zbyt cicho.
- O co chodzi? - spytałam w końcu, bo nie potrafiłam dłużej znieść tej ciszy. Splotłam dłonie na kolanach przyciskając jeden kciuk do drugiego co zawsze mnie w jakiś dziwny sposób uspokajało. Harold odchrząknął i wziął wdech.
- Chodzi o to...że chyba wiemy już kim jesteś. To znaczy podejrzewamy. Nie mamy pewności zwłaszcza, że dałaś nam tak mało odpowiedzi i nie sprawdziliśmy wszystkim Twoich umiejętności…Musisz wiedzieć, że jeżeli okaże się, że to prawda, będziesz musiała się zgodzić na naszą całkowitą ochronę - powiedział Harold, był zupełnie poważny. Przełknęłam ślinę.
- Ochronę? - wydukałam. - Do niedawna rozważałeś pozbycie się mnie! A teraz nagle… Kim wy właściwie uważacie, że jestem? - Oboje spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Jak zła mogłaby być odpowiedź skoro mają takie opory, żeby mi jej udzielić? To nie może być takie straszne, prawda? Może jestem czymś w rodzaju… Właśnie o to chodziło, że nie miałam pojęcia! - Błagam powiedzcie mi, zasługuje na odpowiedzi, to dotyczy mnie!
- Chodzi o to, że na to nie ma dokładnej nazwy… Taki przypadek zdarzył się tylko raz, wiele lat temu… Właściwie to jest legenda. Nikt nie ma pewności, że taki człowiek rzeczywiście istniał. Nie wiem jak to powiedzieć…
- Po prostu to zrób - powiedziałam twardo.
- Zacznę może od najważniejszego - zaczął anioł. Spojrzałam na niego wyczekująco. - Masz w sobie anielską krew Ana, w jakiejś części jesteś taka jak my. - Zaczęłam kaszleć i nie potrafiłam się uspokoić i złapać oddechu. Harold klepał mnie po plecach tak długo, dopóki powietrze nie dostało się w końcu do moich płuc. Przełknęłam ślinę i objęłam się drżącymi rękami.
- Harry, ale jak to ja… - Umilkłam, bo zdałam sobie sprawę z tego jak się do niego odezwałam. - Przepraszam.
- Nie szkodzi. Możesz do mnie mówić jak chcesz, naprawdę. - Uspokoił mnie natychmiast. Nie rozumiałam dlaczego był dla mnie taki miły. Jeszcze niedawno groził mi, że się mnie pozbędzie, zrzucał mnie z dachu apartamentowca i siłą umysłu rzucał mną jak szmacianą lalką. A teraz nagle troszczy się o mnie i pozwala mi się do siebie zwracać jak chcę? Przecież jest aniołem Nowego Jorku, powinnam się zwracać do niego z szacunkiem, a nie po imieniu… I to jego unormalnionej wersji.
- Co to znaczy, że mam w sobie krew aniołów? Miałam normalnych rodziców! Brata… Zaraz, Peter też jest taki jak ja?! - wybuchłam. A jeśli wiedział? Dlaczego o niczym mi nie powiedział?!
- Spokojnie Ana, nie wyciągaj pochopnych wniosków, proszę. Pozwól mi wszystko Ci opowiedzieć, dobrze? - Kiwnęłam słabo głową. - Masz w sobie anielską krew, ponieważ Twój biologiczny ojciec nie jest tym, który Cie wychowywał i tym, który jest ojcem Twojego brata. To znaczy, że łączy Cię z nim tylko pokrewieństwo przez matkę. A Ty sama jesteś półkrwi aniołem. Normalnie byłabyś nazywana Nefilim, ale ze względu na Twoje zdolności byłaby to wręcz…obraza dla Ciebie. Nie mamy na razie informacji kto mógłby być Twoim ojcem… Przy takiej ilości istot naszego gatunku jest to raczej…niemożliwe chyba, że taki anioł po prostu by się do nas zgłosił. Ale nie możemy tego rozgłaszać właśnie dlatego, że nie jesteś zwykłym Nefilim. Co do Twoich zdolności to jeżeli mamy rację, to co potrafisz teraz jest zaledwie kroplą w oceanie. Będziemy je ćwiczyć i doskonalić, im szybciej zaczniemy tym lepiej dla Ciebie. Przyjdą po Ciebie. Takie zdolności są cenne, a my nawet nie wiemy na co będzie Cię stać jeśli poćwiczysz! Jedynym sposobem, żebyś przeżyła jest nauczenie się jak najwięcej, jak najszybciej. Wtedy pozostaniesz bezpieczna. Bo będziesz potrafiła się obronić. Żałuję, że wciągnąłem Cie w ten jutrzejszy bal. Możesz zostać zdemaskowana, ale teraz już za późno. Powiedziałem, że przyjdziesz razem ze mną. Zaczęłyby się pytania, gdybyś tego nie zrobiła. - Po chwili dodał już bardziej do siebie niż do mnie. - A jeśli podszkolimy szybko Twoje umiejętności to może nam się uda trochę powęszyć. Jestem pewien, że zwolennicy Dezjana pojawią się jutro na balu i będą udawać naszych…
Przestałam go słuchać. Cały mój świat rozpadł się na małe kawałeczki. Ktoś kogo uważałam za swojego ojca tak naprawdę nim nie jest. Jest moim tatą, ale nie biologicznym stwórcą. Jest nim jakiś anioł. Nie rozumiałam tu czegoś. Przecież urodziłam się po Peterze, a on jest całkowicie biologicznym synem naszych rodziców. Czy mój tata o tym wiedział? Mama miała romans? A może to był gwałt?! Tak wiele pytań, a zero odpowiedzi… Musiałam wiedzieć czy Peter o tym wszystkim wiedział. Wytarłam łzy, które zaczęły spływać po mojej twarzy bez udziału mojej świadomości, kiedy Harry opowiadał o tym wszystkim. Teraz jak nigdy wcześniej potrzebowałam swoich przedwcześnie odebranych rodziców.
Kim jestem? Jeśli jestem odmieńcem to dlaczego nie mogę być chociaż określona? Nefilim było na pewno więcej. A tak pozostaje sama. Zaledwie jedna osoba przede mną była taka jak ja. Poczułam się niewyobrażalnie samotna. Byłam pewna, że Harry w końcu dowie się kim jestem, okaże się, że nie jestem warta jego uwagi i zostawi mnie w spokoju. Że będę mogła wrócić do swojego dawnego życia. Ale teraz… Przynajmniej trochę rozjaśnił mi sprawę gdzie mnie jutro zabiera.. Na jakiś bal. Po chwili włączyłam się z powrotem w to co mówi.
- …będziesz musiała być bardzo ostrożna. Udawanie mojej partnerki będzie musiało być bardzo realistyczne. Będziemy musieli popracować nad Twoją prezencją. Sam fakt, że ktoś taki jak ja obcuje z brudną krwią już wzbudzi kontrowersje.
- Słucham? Jaką brudną krwią? Masz się za lepszego ode mnie? - burknęłam zirytowana. Anioł spojrzał na mnie z politowaniem.
- Naprawdę będziemy musieli bardzo ciężko nad tym popracować. I nad Twoim językiem. - Mrugnął do mnie, a ja poczułam, że robi mi się niedobrze. Jak śmiał robić sobie z tego jakieś aluzje? Zaraz, co?
- Co masz na myśli mówiąc, że będę udawać Twoją partnerkę? Dlaczego?! - Horan ledwo powstrzymał śmiech. Była to jego pierwsza reakcja na cokolwiek odkąd tutaj weszłam. Zastanawiało mnie nieco jego dziwne zachowanie, ale miałam teraz ważniejsze sprawy na głowie. Nie byłam biologiczną córką swojego ojca, mimo że w moim sercu to właśnie on jest moim tatą, a nie jakiś anioł, którego w życiu nie widziałam i zapewne nie zobaczę, a wspaniałomyślny anioł Nowego Jorku postanowił wkręcić mnie na jakąś chorą imprezę aniołów jako swoją partnerkę. Naprawdę miałam za dużo na głowie, żeby martwić się teraz humorami jakiegoś anielskiego chłopaka.
- Bo tylko tak pozwolą Ci tam wejść. Trzeba mieć zaproszenie. To bardzo prestiżowa impreza, odbywa się tylko raz na 100 lat i tym razem wypada jutro. Będzie tam więcej aniołów niż mogłabyś przypuszczać, że istnieje. Nefilim będzie zaledwie kilka, mogą wejść jedynie jako partnerzy aniołów, w dodatku tylko tych wysoko postawionych, a Ci na ogół nie zadają się z brudną krwią, więc sama rozumiesz, że nie możesz się wyróżniać. Jak już mówiłem Horan dostarczy Ci Twoją suknię jutro i pomoże przygotować - dodał.
- Dlaczego?
- Bo musisz jakoś wyglądać - powiedział pobłażliwie.
- Nie o to chodzi chociaż uznam to za obelgę w stosunku do mojego codziennego wyglądu - odparłam mrużąc oczy. Anioł zmierzył mnie spojrzeniem os stóp do głów.
- Nie obraź się, ale jesteś bardzo zaniedbana i ubierasz się jak własna babcia, nie zrobisz dobrego wrażenia, a już na pewno nie wtopisz się w tło z takim wyglądem, nawet nie wiesz jak pięknymi istotami potrafią być anioły. - Odwróciłam wzrok. Uwierz mi, że wiem. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że ktoś tak idealny jak on istnieje. - W takim razie skoro nie o to to o co chodzi?
- Dlaczego muszę tam iść? - Anioł westchnął i wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Horanem.
- Pamiętasz kiedy zrzuciłem Cię z dachu? - Spojrzałam na niego jak na idiotę. Tak, pamiętam jak rzucałeś mną w powietrzu jak szmacianą lalką, a na koniec zrzuciłeś z dachu. Mam dobrą pamięć. - No więc przeniosłem wtedy Twoje ciało do sfery Nudis, żeby ludzie nie mogli Cię zobaczyć. Ale to nie znaczy, że istoty takie jak ja nie mogły. Zobaczył nas jeden z gwardii Gabriela, a oni zawsze byli bardzo… Ciekawscy. Kiedy poleciałem po Ciebie, żeby Cię złapać w głowie tego anioła zrodziły się pytania. Musiałem jakoś to wszystko ukryć, więc wymyśliłem historię z Nefilim, która skradła moje serce.
- Wiesz co? Mogłeś mnie zostawić.
- Co? - Zmarszczył brwi.
- Wtedy w powietrzu. Mogłeś pozwolić mi spaść. Nigdy nie chciałam być w to wszystko wciągnięta. Nie podoba mi się myśl, że Ci ludzie…te istoty mogą chcieć mi coś zrobić kiedy dowiedzą się kim jestem. Nie podoba mi się również to, że zrobiłeś ze mnie swoją kochankę i każesz mi gdzieś iść!
- Partnerkę. My nie miewamy kochanek. Zakochujemy się tylko raz przez całe życie - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Zadrżałam pod wpływem jego spojrzenia. - Powinnaś mi podziękować. W ten sposób unikniemy bardzo wielu pytań. Przyjdą inne, ale takie, które nie odkryją Twojej tożsamości. Pozostaniesz bezpieczna. Ale od tego momentu będziesz musiała się trzymać blisko mnie. Nie możesz się także umawiać z innymi. Z tym całym Liamem również - dodał po chwili, a w jego głosie nie wiedzieć czemu pojawił się kwas. Nie musiałam być szczególnie inteligentna, żeby wiedzieć, że anioł go nie polubił. Jednak ja to ja i nie zamierzam być komukolwiek posłuszna. Mogę dla niego ubierać się jak babcia, ale zdecydowanie nie mam tak starych poglądów, nikt nie będzie mi mówił co mam robić. - A musisz tam iść, ponieważ ja muszę tam iść, a partnerki i partnerzy aniołów są jak ich cienie, gdzie oni się pojawiają, tam pojawiają się również ich partnerzy.
- To są chyba jakieś żarty… Właściwie co to jest ten bal? I gdzie niby miałby się odbyć? - dodałam po chwili marszcząc brwi. Mieliśmy nie wiem, polecieć do nieba? Spojrzałam na niego raczej sceptycznie. Z drugiej strony dlaczego nie, właśnie siedziałam w towarzystwie dwóch aniołów, a sama byłam w połowie taka jak oni. W tym świecie wszystko było możliwe.
- Jak już mówiłem odbywa się raz podczas całego wieku. W jedno miejsce zlatują się niemal wszyscy aniołowie z całego świata, żeby świętować kolejne 100 lat wolne od wojny. Pierwszy taki bal odbył się 1500 lat temu, właśnie dlatego ten bal będzie jednocześnie taki wyjątkowy, to jubileusz. Pierwszy był dosyć chaotyczny, ale wspominam go dobrze, świętowaliśmy wtedy wygranie wojny z Upadłymi. - W jego szmaragdowych oczach pojawił się jakiś cień. - Nie mogę Ci powiedzieć gdzie to jest, bo nie jesteś aniołem. Obiecuję, że włos Ci z głowy nie spadnie, będziesz ze mną bezpieczna. Udając moją partnerkę zapewnisz sobie nietykalność. Jeśli w dodatku podszkolisz swoje umiejętności… Wtedy nic Ci nie zagrozi. Poza tym zaproszenie zostało już wysłane. Nie możesz odmówić.
- Przysięgasz, że nic mi się tam nie stanie? - Otworzył usta, żeby mi zapewne powiedzieć, że już to mówił, ale mu przerwałam. - Pytam na serio, przysięgasz?
- Przysięgam na swoje życie, że jeśli ktokolwiek będzie chciał Cię skrzywdzić to obronię Cię wszelkimi możliwymi środkami w ostateczności posuwając się od osłonięcia Cię własnym ciałem. Zadowolona? - spytał z głupim uśmieszkiem, ale wiedziałam, że jego przysięga była prawdziwa. Trzymał rękę na sercu, a jego oczy wręcz iskrzyły swoją szczerością. Odetchnęłam głęboko.
- Ufam Ci Harry. Nie spieprz tego. - Na jego ustach pojawił się krzywy uśmieszek.
- Przepraszam za lekkie spóźnienie - powiedziałam krzyżując ręce pod biustem i patrząc na niego wyczekująco. Byłam z siebie tak dumna, że udało mi się tutaj dostać, że zapomniałam na chwilę z kim mam do czynienia.
- Nic nie szkodzi... Właściwie to właśnie miałem po Ciebie pójść, bo myślałem... Z resztą nieważne. Zapraszam do środka, Niall już czeka - odparł przepuszczając mnie w drzwiach i wyciągając zapraszająco rękę. Cały czas miał zmarszczone czoło.
Weszłam nieco niepewnie do środka. Znalazłam się ponownie w jego apartamencie. Horan stał tuż przy oknie z dłońmi na biodrach. Wpatrywał się w widok z przeszklonej ściany, więc był odwrócony do mnie plecami. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i chwile później w pokoju pojawił się drugi anioł. Nietrudno było się domyślić, że Horan w jakiś sposób podlega Haroldowi. Relacja miedzy nimi była bardzo widoczna, to ten drugi wydawał polecenia, a ten pierwszy ich słuchał. Z resztą nie potrafiłam sobie wyobrazić Harolda słuchającego kogokolwiek, więc to jasne, że to on musiał dominować.
- Usiądź proszę - powiedział wskazując na kanapę.
Cieszyłam się, że tym razem będziemy w salonie, ostatnim razem jak tu byłam rozpraszało mnie nieco szerokie na kilka metrów łoże. Zastanawiało mnie po co mu takie szerokie łóżko. Może po to, żeby pomieścić wszystkie jego dziewczyny, pomyślałam zgryźliwie. Rozsiadłam się wygodnie i spojrzałam na niego wyczekująco, wyglądał jakby miał mi do powiedzenia coś bardzo ważnego. Rozbawienie i dobry humor, który wręcz promieniował od niego kiedy spotkał mnie, gdy byłam z Liamem jakoś zupełnie mu przeszedł. Niall w końcu odsunął się od okna i oparł się o szafkę stojącą około 3 metry przede mną. Harold postanowił, że usiądzie obok mnie. Zaczynało mnie to trochę niepokoić. Byli zbyt cicho.
- O co chodzi? - spytałam w końcu, bo nie potrafiłam dłużej znieść tej ciszy. Splotłam dłonie na kolanach przyciskając jeden kciuk do drugiego co zawsze mnie w jakiś dziwny sposób uspokajało. Harold odchrząknął i wziął wdech.
- Chodzi o to...że chyba wiemy już kim jesteś. To znaczy podejrzewamy. Nie mamy pewności zwłaszcza, że dałaś nam tak mało odpowiedzi i nie sprawdziliśmy wszystkim Twoich umiejętności…Musisz wiedzieć, że jeżeli okaże się, że to prawda, będziesz musiała się zgodzić na naszą całkowitą ochronę - powiedział Harold, był zupełnie poważny. Przełknęłam ślinę.
- Ochronę? - wydukałam. - Do niedawna rozważałeś pozbycie się mnie! A teraz nagle… Kim wy właściwie uważacie, że jestem? - Oboje spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Jak zła mogłaby być odpowiedź skoro mają takie opory, żeby mi jej udzielić? To nie może być takie straszne, prawda? Może jestem czymś w rodzaju… Właśnie o to chodziło, że nie miałam pojęcia! - Błagam powiedzcie mi, zasługuje na odpowiedzi, to dotyczy mnie!
- Chodzi o to, że na to nie ma dokładnej nazwy… Taki przypadek zdarzył się tylko raz, wiele lat temu… Właściwie to jest legenda. Nikt nie ma pewności, że taki człowiek rzeczywiście istniał. Nie wiem jak to powiedzieć…
- Po prostu to zrób - powiedziałam twardo.
- Zacznę może od najważniejszego - zaczął anioł. Spojrzałam na niego wyczekująco. - Masz w sobie anielską krew Ana, w jakiejś części jesteś taka jak my. - Zaczęłam kaszleć i nie potrafiłam się uspokoić i złapać oddechu. Harold klepał mnie po plecach tak długo, dopóki powietrze nie dostało się w końcu do moich płuc. Przełknęłam ślinę i objęłam się drżącymi rękami.
- Harry, ale jak to ja… - Umilkłam, bo zdałam sobie sprawę z tego jak się do niego odezwałam. - Przepraszam.
- Nie szkodzi. Możesz do mnie mówić jak chcesz, naprawdę. - Uspokoił mnie natychmiast. Nie rozumiałam dlaczego był dla mnie taki miły. Jeszcze niedawno groził mi, że się mnie pozbędzie, zrzucał mnie z dachu apartamentowca i siłą umysłu rzucał mną jak szmacianą lalką. A teraz nagle troszczy się o mnie i pozwala mi się do siebie zwracać jak chcę? Przecież jest aniołem Nowego Jorku, powinnam się zwracać do niego z szacunkiem, a nie po imieniu… I to jego unormalnionej wersji.
- Co to znaczy, że mam w sobie krew aniołów? Miałam normalnych rodziców! Brata… Zaraz, Peter też jest taki jak ja?! - wybuchłam. A jeśli wiedział? Dlaczego o niczym mi nie powiedział?!
- Spokojnie Ana, nie wyciągaj pochopnych wniosków, proszę. Pozwól mi wszystko Ci opowiedzieć, dobrze? - Kiwnęłam słabo głową. - Masz w sobie anielską krew, ponieważ Twój biologiczny ojciec nie jest tym, który Cie wychowywał i tym, który jest ojcem Twojego brata. To znaczy, że łączy Cię z nim tylko pokrewieństwo przez matkę. A Ty sama jesteś półkrwi aniołem. Normalnie byłabyś nazywana Nefilim, ale ze względu na Twoje zdolności byłaby to wręcz…obraza dla Ciebie. Nie mamy na razie informacji kto mógłby być Twoim ojcem… Przy takiej ilości istot naszego gatunku jest to raczej…niemożliwe chyba, że taki anioł po prostu by się do nas zgłosił. Ale nie możemy tego rozgłaszać właśnie dlatego, że nie jesteś zwykłym Nefilim. Co do Twoich zdolności to jeżeli mamy rację, to co potrafisz teraz jest zaledwie kroplą w oceanie. Będziemy je ćwiczyć i doskonalić, im szybciej zaczniemy tym lepiej dla Ciebie. Przyjdą po Ciebie. Takie zdolności są cenne, a my nawet nie wiemy na co będzie Cię stać jeśli poćwiczysz! Jedynym sposobem, żebyś przeżyła jest nauczenie się jak najwięcej, jak najszybciej. Wtedy pozostaniesz bezpieczna. Bo będziesz potrafiła się obronić. Żałuję, że wciągnąłem Cie w ten jutrzejszy bal. Możesz zostać zdemaskowana, ale teraz już za późno. Powiedziałem, że przyjdziesz razem ze mną. Zaczęłyby się pytania, gdybyś tego nie zrobiła. - Po chwili dodał już bardziej do siebie niż do mnie. - A jeśli podszkolimy szybko Twoje umiejętności to może nam się uda trochę powęszyć. Jestem pewien, że zwolennicy Dezjana pojawią się jutro na balu i będą udawać naszych…
Przestałam go słuchać. Cały mój świat rozpadł się na małe kawałeczki. Ktoś kogo uważałam za swojego ojca tak naprawdę nim nie jest. Jest moim tatą, ale nie biologicznym stwórcą. Jest nim jakiś anioł. Nie rozumiałam tu czegoś. Przecież urodziłam się po Peterze, a on jest całkowicie biologicznym synem naszych rodziców. Czy mój tata o tym wiedział? Mama miała romans? A może to był gwałt?! Tak wiele pytań, a zero odpowiedzi… Musiałam wiedzieć czy Peter o tym wszystkim wiedział. Wytarłam łzy, które zaczęły spływać po mojej twarzy bez udziału mojej świadomości, kiedy Harry opowiadał o tym wszystkim. Teraz jak nigdy wcześniej potrzebowałam swoich przedwcześnie odebranych rodziców.
Kim jestem? Jeśli jestem odmieńcem to dlaczego nie mogę być chociaż określona? Nefilim było na pewno więcej. A tak pozostaje sama. Zaledwie jedna osoba przede mną była taka jak ja. Poczułam się niewyobrażalnie samotna. Byłam pewna, że Harry w końcu dowie się kim jestem, okaże się, że nie jestem warta jego uwagi i zostawi mnie w spokoju. Że będę mogła wrócić do swojego dawnego życia. Ale teraz… Przynajmniej trochę rozjaśnił mi sprawę gdzie mnie jutro zabiera.. Na jakiś bal. Po chwili włączyłam się z powrotem w to co mówi.
- …będziesz musiała być bardzo ostrożna. Udawanie mojej partnerki będzie musiało być bardzo realistyczne. Będziemy musieli popracować nad Twoją prezencją. Sam fakt, że ktoś taki jak ja obcuje z brudną krwią już wzbudzi kontrowersje.
- Słucham? Jaką brudną krwią? Masz się za lepszego ode mnie? - burknęłam zirytowana. Anioł spojrzał na mnie z politowaniem.
- Naprawdę będziemy musieli bardzo ciężko nad tym popracować. I nad Twoim językiem. - Mrugnął do mnie, a ja poczułam, że robi mi się niedobrze. Jak śmiał robić sobie z tego jakieś aluzje? Zaraz, co?
- Co masz na myśli mówiąc, że będę udawać Twoją partnerkę? Dlaczego?! - Horan ledwo powstrzymał śmiech. Była to jego pierwsza reakcja na cokolwiek odkąd tutaj weszłam. Zastanawiało mnie nieco jego dziwne zachowanie, ale miałam teraz ważniejsze sprawy na głowie. Nie byłam biologiczną córką swojego ojca, mimo że w moim sercu to właśnie on jest moim tatą, a nie jakiś anioł, którego w życiu nie widziałam i zapewne nie zobaczę, a wspaniałomyślny anioł Nowego Jorku postanowił wkręcić mnie na jakąś chorą imprezę aniołów jako swoją partnerkę. Naprawdę miałam za dużo na głowie, żeby martwić się teraz humorami jakiegoś anielskiego chłopaka.
- Bo tylko tak pozwolą Ci tam wejść. Trzeba mieć zaproszenie. To bardzo prestiżowa impreza, odbywa się tylko raz na 100 lat i tym razem wypada jutro. Będzie tam więcej aniołów niż mogłabyś przypuszczać, że istnieje. Nefilim będzie zaledwie kilka, mogą wejść jedynie jako partnerzy aniołów, w dodatku tylko tych wysoko postawionych, a Ci na ogół nie zadają się z brudną krwią, więc sama rozumiesz, że nie możesz się wyróżniać. Jak już mówiłem Horan dostarczy Ci Twoją suknię jutro i pomoże przygotować - dodał.
- Dlaczego?
- Bo musisz jakoś wyglądać - powiedział pobłażliwie.
- Nie o to chodzi chociaż uznam to za obelgę w stosunku do mojego codziennego wyglądu - odparłam mrużąc oczy. Anioł zmierzył mnie spojrzeniem os stóp do głów.
- Nie obraź się, ale jesteś bardzo zaniedbana i ubierasz się jak własna babcia, nie zrobisz dobrego wrażenia, a już na pewno nie wtopisz się w tło z takim wyglądem, nawet nie wiesz jak pięknymi istotami potrafią być anioły. - Odwróciłam wzrok. Uwierz mi, że wiem. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że ktoś tak idealny jak on istnieje. - W takim razie skoro nie o to to o co chodzi?
- Dlaczego muszę tam iść? - Anioł westchnął i wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Horanem.
- Pamiętasz kiedy zrzuciłem Cię z dachu? - Spojrzałam na niego jak na idiotę. Tak, pamiętam jak rzucałeś mną w powietrzu jak szmacianą lalką, a na koniec zrzuciłeś z dachu. Mam dobrą pamięć. - No więc przeniosłem wtedy Twoje ciało do sfery Nudis, żeby ludzie nie mogli Cię zobaczyć. Ale to nie znaczy, że istoty takie jak ja nie mogły. Zobaczył nas jeden z gwardii Gabriela, a oni zawsze byli bardzo… Ciekawscy. Kiedy poleciałem po Ciebie, żeby Cię złapać w głowie tego anioła zrodziły się pytania. Musiałem jakoś to wszystko ukryć, więc wymyśliłem historię z Nefilim, która skradła moje serce.
- Wiesz co? Mogłeś mnie zostawić.
- Co? - Zmarszczył brwi.
- Wtedy w powietrzu. Mogłeś pozwolić mi spaść. Nigdy nie chciałam być w to wszystko wciągnięta. Nie podoba mi się myśl, że Ci ludzie…te istoty mogą chcieć mi coś zrobić kiedy dowiedzą się kim jestem. Nie podoba mi się również to, że zrobiłeś ze mnie swoją kochankę i każesz mi gdzieś iść!
- Partnerkę. My nie miewamy kochanek. Zakochujemy się tylko raz przez całe życie - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Zadrżałam pod wpływem jego spojrzenia. - Powinnaś mi podziękować. W ten sposób unikniemy bardzo wielu pytań. Przyjdą inne, ale takie, które nie odkryją Twojej tożsamości. Pozostaniesz bezpieczna. Ale od tego momentu będziesz musiała się trzymać blisko mnie. Nie możesz się także umawiać z innymi. Z tym całym Liamem również - dodał po chwili, a w jego głosie nie wiedzieć czemu pojawił się kwas. Nie musiałam być szczególnie inteligentna, żeby wiedzieć, że anioł go nie polubił. Jednak ja to ja i nie zamierzam być komukolwiek posłuszna. Mogę dla niego ubierać się jak babcia, ale zdecydowanie nie mam tak starych poglądów, nikt nie będzie mi mówił co mam robić. - A musisz tam iść, ponieważ ja muszę tam iść, a partnerki i partnerzy aniołów są jak ich cienie, gdzie oni się pojawiają, tam pojawiają się również ich partnerzy.
- To są chyba jakieś żarty… Właściwie co to jest ten bal? I gdzie niby miałby się odbyć? - dodałam po chwili marszcząc brwi. Mieliśmy nie wiem, polecieć do nieba? Spojrzałam na niego raczej sceptycznie. Z drugiej strony dlaczego nie, właśnie siedziałam w towarzystwie dwóch aniołów, a sama byłam w połowie taka jak oni. W tym świecie wszystko było możliwe.
- Jak już mówiłem odbywa się raz podczas całego wieku. W jedno miejsce zlatują się niemal wszyscy aniołowie z całego świata, żeby świętować kolejne 100 lat wolne od wojny. Pierwszy taki bal odbył się 1500 lat temu, właśnie dlatego ten bal będzie jednocześnie taki wyjątkowy, to jubileusz. Pierwszy był dosyć chaotyczny, ale wspominam go dobrze, świętowaliśmy wtedy wygranie wojny z Upadłymi. - W jego szmaragdowych oczach pojawił się jakiś cień. - Nie mogę Ci powiedzieć gdzie to jest, bo nie jesteś aniołem. Obiecuję, że włos Ci z głowy nie spadnie, będziesz ze mną bezpieczna. Udając moją partnerkę zapewnisz sobie nietykalność. Jeśli w dodatku podszkolisz swoje umiejętności… Wtedy nic Ci nie zagrozi. Poza tym zaproszenie zostało już wysłane. Nie możesz odmówić.
- Przysięgasz, że nic mi się tam nie stanie? - Otworzył usta, żeby mi zapewne powiedzieć, że już to mówił, ale mu przerwałam. - Pytam na serio, przysięgasz?
- Przysięgam na swoje życie, że jeśli ktokolwiek będzie chciał Cię skrzywdzić to obronię Cię wszelkimi możliwymi środkami w ostateczności posuwając się od osłonięcia Cię własnym ciałem. Zadowolona? - spytał z głupim uśmieszkiem, ale wiedziałam, że jego przysięga była prawdziwa. Trzymał rękę na sercu, a jego oczy wręcz iskrzyły swoją szczerością. Odetchnęłam głęboko.
- Ufam Ci Harry. Nie spieprz tego. - Na jego ustach pojawił się krzywy uśmieszek.
_________________________________________________________________________
FD: Podoba Wam się taki rozwój wydarzeń? Na pewno wiele Wam się rozjaśniło i jesteście ciekawi jak będzie wyglądał anielski bal, gdzie będzie itd. Ja osobiście najbardziej nie moge się doczekać rozwinięcia relacji między Harrym i Aną ;)) Przypominam Wam również, że możecie tweetować o rozdziale w hashtagu #UnrealFF :))
Następny rozdział powinien pojawić się około 4/5 lipca jeśli pojawi się tutaj 14 komentarzy :)
Następny rozdział powinien pojawić się około 4/5 lipca jeśli pojawi się tutaj 14 komentarzy :)